indywidualne treningi pod okiem profesjonalnego trenera sportowego

Koszyk

Sprawdź koszyk

Email

bieganie@pawkorunner.pl

Bieg Ku Słońcu, który odbył się 7.10.2023, był biegiem, do którego przygotowywałam się cały rok. Rok wcześniej, kiedy wzięłam w nim udział i z bólem przebiegłam 5km powyżej 30 minut, postanowiłam, że za rok pobiegnę dyszkę i nie umrę na mecie :).
Przygotowania zaczęłam już dzień wcześniej i postanowiłam porządnie naładować się węglami. Był makaron na obiad, drożdżówki domowej roboty i… makaron na kolację :). Rano standardowo gofry. I z perspektywy czasu i innych biegu, wiem, że spełniło to swoją rolę.
Październik to super czas na start, bo nie jest już tak gorąco. Tego dnia też tak było, niestety co chwilę wychodziło słońce. Do końca nie wiedziałam jak się ubrać, ale postawiłam na krótki rękawek i krótkie spodenki. A mogłam nawet pokusić się o koszulkę bez rękawów.
Start był trudny, bo biegło niewiele osób (21) i w większości były to osoby biegające długo i szybko, dlatego musiałam uważać, żeby przy tej szalonej ekipie nie „spalić” się już na początku. Mocno pilnowałam tempa ustalonego z Pawłem, nie zwracając uwagi na to, że wybiegam właściwie ostatnia :).
Trasa na 10km przebiegała głównie w lesie. Bieg nie był łatwy, ponieważ trasa miała kilka mocnych podbiegów i chwilami robiło się bardzo „przełajowo” natomiast była przepiękna :). Fakt, że biegnę u siebie, a na mecie czeka na mnie mnóstwo znajomych twarzy, dodały mi skrzydeł.
Całą trasę biegłam w okolicach założonego tempa 5:15, a na 8km wystarczyło mi jeszcze sił, żeby przyspieszyć. Wtedy dystans pomiędzy mną, a zawodniczką przede mną zmniejszył się znacznie, ale nie udało mi się jej dogonić. Finalnie na metę dotarłam przedostatnia 😀 Bardzo pokrzepiające były krzyki moich uczniów z przedszkola „Teacher Marta” jest ostatnia :D. Ale ja wbiegałam na metę szczęśliwa, ponieważ poprawiłam swoją życiówkę o prawie minutę wynikiem 51:33 netto i średnim tempem na 5:09 min/km.
Ten wynik dał mi trzecie miejsce na podium wśród kobiet i pierwsze miejsce wśród mieszkanek mojej gminy. Ale tutaj byłam jedyna :).
Kolejny raz przekonałam się, że warto słuchać trenera i nie szaleć na starcie. Poza tym ten wynik to efekt ciężkich wakacyjnych treningów w upałach, których nigdy nie odpuszczałam. Oczywiście, apetyt rośnie w miarę jedzenia i idę po więcej. Wiem, że z treningami ułożonymi przez Pawła jest to możliwe :).