indywidualne treningi pod okiem profesjonalnego trenera sportowego

Koszyk

Sprawdź koszyk

Email

bieganie@pawkorunner.pl
Kilka słów o tym, jak nabiegałam mój nowy rekord życiowy na dystansie półmaratońskim 😉
Do półmaratonu szykowałam się wraz z Trenerem od kilku miesięcy. Trening rozpisany był pod główny cel, jakim miały być wiosenne starty w Półmaratonie Wiązowskim oraz w Półmaratonie Warszawskim. Od listopada po krótkim roztrenowaniu wzięłam się do pracy i sumiennie wykonywałam każdy trening. Mimo niesprzyjającej nie raz pogody wychodziłam biegać, choć bieganie w deszczu i przy zacinającym śniegu jest mało przyjemne;) Wszystko szło dobrze do końca grudnia. Wtedy dopadła mnie grypa, a kilka tygodni później ostre zapalenie gardła. Choroby te mocno namieszały w moim kalendarzu startów, pokrzyżowały biegowe plany, aby atakować rekord życiowy na zawodach we Wiązownej oraz w Warszawie. Gdy zdrowie w końcu wróciło do normy, Paweł rozpisał plan pod najbliższe starty: Półmaraton w Grudziądzu oraz Wings for Life World Run. Tym samym wzięłam udział w pierwszym półmaratonie w tym roku właśnie w Grudziądzu. Mam wielki sentyment do tych zawodów, bowiem właśnie w Grudziądzu w 2019 roku świętowałam swój setny (!) start w zawodach 🙂
Obawiałam się tego biegu i zadawałam sobie w głowie pytania o obecną dyspozycję. Wcześniej w marcu oraz w kwietniu dwukrotnie przetarłam się na 10km w Poznaniu oraz w Starych Babicach. Bieg w Grudziądzu rozgrywany był 1-go Maja. Wiedziałam, że wiele będzie zależeć od pogody. W 2022 roku bardzo grzało, co przypłaciłam znacznie gorszym rezultatem w drugiej części biegu. W tym roku na starcie 14 stopni, słońce i wiatr. Można by rzec, że pogoda była zamówiona na ten start 😉 O 11:30 wystartowaliśmy, a ja ruszyłam dość odważnie, aby po pierwszym kilometrze w 5:20/km nieco nacisnąć na hamulec 😉 Pierwsze kilometry biegłam więc ostrożnie, ale bardzo szybko jak na mnie, bo ok 5:15/km. Doping kibiców niósł niesamowicie, a kibice byli rozciągnięci niemal na całej trasie. Dzieci przybijały piątki, mieli transparenty, a ich okrzyki dodawały otuchy 🙂 10km pokonałam w rewelacyjnym czasie poniżej 54 minuty i wiedziałam, że jest szansa nowy rekord życiowy. Druga część trasy prowadząca do Rulewa jest jednak znacznie trudniejsza. Pagórkowaty teren, odsłonięte tereny i słońce zaczęły dawać się we znaki. Mimo wszystko walczyłam i do 16-go kilometra tempo było nadal zadowalające. Ostatnie pięć kilometrów walczyłam mocno ze sobą, z moją głową oraz nogami, które zaczęły protestować 😉 Tempo spadło, zwłaszcza od dziewiętnastego kilometra. Na półtora kilometra przed metą najlepszy trener na świecie wybiegł po mnie i puścił ulubioną piosenkę Avicii w telefonie 🙂 Dzięki Pawłowi pocisnęliśmy ostatkiem sił ostatni kilometr, tym samym ustanowiłam nową życiówkę, która od pierwszego maja wynosi 1:56:50. Czy było ciężko? I to jak – zwłaszcza na końcówce! Czy było warto? 🙂 Przekraczając linię mety miałam łzy w oczach ze wzruszenia i czułam niesamowitą dumę z siebie. Przygotowania pokrzyżowały choroby, jednak nie zabrały mi marzeń, że jeszcze w półmaratonie będę biegać szybko – jak na moje możliwości.
Przy okazji polecam wszystkim Półmaraton Śladami Bronka Malinowskiego z Grudziądza do Rulewa. Ten bieg zorganizowany jest rewelacyjnie. Wszystko jest na mega wysokim poziomie: organizacja, pakiety startowe, pasta party przed biegiem, posiłek po, a organizatorzy zadbali, aby solidnie zmęczyć się na trasie 😉 Zostawiłam całe serce na tych 21 kilometrach.  Dziękuję Paweł za przygotowania i cierpliwość!!! 🙂